niedziela, 12 sierpnia 2012

Hehe...


Ha! Jestem po długiej (znów) przerwie jestem. Chciałam poukładać sobie styl w tworzeniu, dlatego nie pokazywałam Wam co robię. A robiłam no trochę. Zaczęło się i nie skończyło. Postanowiłam raz na zawsze skończyć z aniołkami z masy solnej. Oczywiście nie smućcie się czasem dla samej przyjemności będę coś robić ale już nie po to żeby komuś sprzedać. Zamiast tego skupiłam się na szydełku i na makramie. Która muszę przyznać pochłonęła mnie do reszty. Głównie chyba dlatego, iż pchnięta nagłym impulsem zakupiłam parę (8) szpul sznurka jubilerskiego. No i do tego trochę koralików (50 woreczków). A! I założyłam Facebooka J. Tak więc jeśli tylko macie ochotę możecie mnie podziwiać na bieżąco. Śmiało klikajcie „lubię to” ja się nie obrazę jak klikniecie J. A więc oto link: 


Taaaaaaaaak mnie coś naszło na założenie. Ok., ale dość gadania trza pokazywać. Uznałam że pokaże Wam na razie tylko cześć, bo większość i tak możecie zobaczyć na facebooku J. Jakość zdjęć się poprawiła za sprawą nowego sprzętu mojego brata, który przekroczył próg dorosłości i dostał dokumencik ze zdjęciem. Z okazji tak doniosłej chwili jaką jest (za moich czasów) wydanie 30 zł za dowód osobisty (w jego przypadku było to tylko jeżdżenie dwa razy po dowód bo sobie karteczki zapomniał), moja spontaniczna mama kupiła dzieciakowi aparat. Młody właściwie nie wiedział jak to dotknąć i przez chwile okrążał aparat jak mój pies, który nie wie jak się do tego zabrać, aż w końcu (trzeba oddać wzniosłość tej chwili) włączył guziczek…
Na tym edukacja się skończyła bo wcisnął guziczek jeszcze raz i schował aparat do pokrowca. Teraz ja jestem bogiem tego aparatu a on się przygląda J. Korzystam póki mogę i pewnie wy też korzystacie bo lepiej widzicie moje prace.
No ale my tu gadu gadu a czas goni. Więc dziś może coś od czego się wszystko zaczęło.
Och jakże pięknie mnie widać w tym hematycie. To ona jest winna bo od niej się zaczęło. Bo była za ciężka to stworzyłam alternatywę z drewnianych koralików. 
Jestem wybredna i brakowało mi połysku hematytu, więc powstało coś ze szklanych pereł.


potem było jeszcze mnóstwo innych, jednak o tym potem. Na razie idę dziergać zamówienie mojej mamy. O tym także potem. Więc serdecznie was pozdrawiam w ten dzień kiedy pogoda nie może się zdecydować czy dać nam kopa żarem z nieba czy olać nas totalnie. Życzę udanej niedzieli i do zobaczenia wkrótce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz